Wczorajsza pełnia przygniotła mnie jak spadający ze zbocza głaz. W dodatku był to dla mnie bardzo pracowity dzień. Sezon urlopowy w pełni, więc zdarza mi się prowadzić zajęcia w zastępstwie. W ten sposób wczoraj miałam 4 sesje. Do tego księżyc zrobił mi mętlik w głowie. Mieszanina zwątpienia i poczucia słabości towarzyszyła mi przez cały dzień.
„W czasie pełni w Koziorożcu na pierwszy plan wysuwa się nasza życiowa i zawodowa droga. Żeby wiedzieć, dokąd zmierzamy musimy wiedzieć, skąd pochodzimy, by piąć się wzwyż potrzebujemy mocnych korzeni. O tym właśnie jest ta pełnia. Napięcie między Słońcem w znaku Raka, a Księżycem w Koziorożcu ukazuje polaryzację między domem a karierą, sferą prywatną i publiczną, między tym, z czego wychodzę, a tym, do czego aspiruję. Możemy odczuć tą polaryzację, jako rozdarcie, kiedy trudno nam te dwie sfery pogodzić, warto jednak pamiętać, że te dwa bieguny uzupełniają siebie wzajemnie i nadają sobie sens. Bezpieczna sytuacja domowa może wspierać w rozwoju zawodowym, a zdrowo pojęta kariera może służyć życiu rodzinnemu. To dobry czas na to by szukać równowagi, docenić obie sfery życia, uznać zarówno przeszłość jak i przyszłość, do której dążymy.”
Źródło: tutaj
Zwykłej pełni towarzyszyły również inne zjawiska astronomiczne. Częściowe zaćmienie Księżyca (które można było obserwować w Polsce), połączone z Plutonem, Wenus i retrogradacją Merkurego. Zapomniałabym o wciąż aktywnych, splecionych Węzłach Księżycowych z Saturnem. Trochę dużo na raz… Jeśli nie wierzysz w działanie planet, to spróbuj skoczyć ze stołu na podłogę. Polecisz? No nie. 😉 Tak działa Ziemia, przyciągając do siebie siłą grawitacji.
Ten rok w ogóle jest wyjątkowy. To rok transformacji i oczyszczenia. Nie piszę tego przez pryzmat zmian we własnym życiu, ale właśnie zmian w kosmosie. Od początku roku możemy obserwować rzadkie zjawiska w naszej galaktyce. Nie jestem ekspertem od astronomii, ale z racji mojego wyuczonego zawodu geodety, przestrzeń kosmiczna znajduje się w sferze moich zainteresowań. Nawet swoją pracę magisterską pisałam na temat pomiarów wysokości z zastosowaniem technik satelitarnych RTN. Także ciągnie mnie w przestworza.
Przy okazji wczorajszej pełni na wierzch mogły wyjść od dawna tłumione emocje, tematy zamiecione pod dywan, relacje czy przekonania, które już dawno powinniśmy puścić. Czasem warto przyjrzeć się swoim emocjom. One są dla nas drogowskazem. Gdy czuję irytację i poddenerwowanie niewiadomego pochodzenia, bacznie obserwuję okoliczności, w jakich do mnie przyszły. Nieraz już samo znalezienie źródła takiego samopoczucia i zrozumienie przynosi ulgę. Innym razem emocje ukazują mi rzeczy, które powinnam zostawić już za sobą. Staram się iść za tym głosem. Jestem raczej typem osoby, która zamiast narzekania na sytuację, w której się znalazła, szuka rozwiązania. Dla mnie życie jest nieustającą zmianą. Ludzie, przedmioty, emocje, zdarzenia mają swój czas, ale czasem, musimy zostawić je za sobą, bo ich czas już po prostu przeminął. To od nas zależy, czy pozostaną w pamięci, jako cenna lekcja, czy wspomnienie pełne goryczy i tęsknoty. Osobiście wybieram lekcję. Dojście do tego zajęło mi dobrych kilka lat, ale lepiej późno niż wcale.