Dziś prowadziłam zajęcia w jednej z bydgoskich korporacji. Pracownicy mają do dyspozycji centrum sportu, do którego zostałam zaproszona, żeby poprowadzić jogę. Ciekawe doświadczenie. Kiedyś miałam takie rozkimy, czy fitness klub albo waśnie takie centrum sportu to dobre miejsce na jogę. Uważałam, że tylko tradycyjna joga na Shali jest jedyną słuszną. Odkąd doświadczyłam przepracowania na własnej skórze, moje podejście się zmieniło. Żyjemy w takim pędzie, że potrzebujemy relaksu tak samo jak pożywienia czy snu. Mam poczucie, że pomagam ludziom w ten sposób pokazując, coś, co zmieniło moje życie. Chcę zarazić tą pasją jak najwięcej osób, bo wiem, że każdy tego potrzebuje. Zwłaszcza, jeśli wydaje mu się, że to totalnie nie jest dla niego.
Po dzisiejszych zajęciach jedna z pań stwierdziła, że to „nie jest dla niej i leżenie 5 minut w relaksie jest nudne”. Stało się to dla mnie inspiracją do tego wpisu. Dlaczego do jednych joga nie trafia, a do innych trafia od razu? Odpowiedziałam tej Pani, że relaksu też trzeba się nauczyć. Wydaje mi się, że to jest właśnie sedno sprawy. Wiele osób nie umie się relaksować. Na co dzień mają tyle obowiązków, że zwykłe leżenie jest stratą czasu. U wielu osób dzień wygląda tak: wstajemy, poranna toaleta, śniadanie, zawieźć dzieci do szkoły/ żłobka (o ile się je ma), praca, jedzenie w biegu, powrót do domu, po drodze jeszcze odebrać dzieci, zrobić zakupy, jakiś obiad może, chwila przed telewizorem, jakiś fitness, siłownia, albo inne zainteresowania, mycie, spanie. No i to by było na tyle. Jak do tego wszystkiego się ma leżenie? Jest bezproduktywne.
Chcę Ci uświadomić jedną rzecz: nie musisz być cały czas produktywny/ produktywna. Nie jesteś robotem. Więc jeśli wciąż uważasz, że leżenie w relaksie nie jest dla Ciebie, to właśnie szczególnie tego potrzebujesz. W jodze często te pozycje, których nie lubimy, są nam najbardziej potrzebne